top of page

"Green witch" - zielone czarownictwo

OGŁOSZENIE

Padł mi telefon, nie będzie mnie na Ig ani blogu, prawdopodobnie przez następne dwa tygodnie. Na poprawę humoru zapraszam do lektury recenzji Green Witch.

"GREEN WITCH Magia ziół, kwiatów, olejków eterycznych i innych darów matki natury" napisana przez Arin Murphy - Hiscock to książka, która mnie bardzo zainteresowała, zwłaszcza opis znajdujący się z tyłu książki, jest naprawdę zachęcający do kupna i przeczytania.





Jest to pozycja nowa na polskim rynku, bardzo mnie kusiło żeby kupić ją w przedpremierze , ale jakoś nie wyszło, zrezygnowałam, po czym jakieś dwa tygodnie po premierze jednak zdecydowałam się na zakup, nie miałam co do niej jakiś wielkich oczekiwań, jednak miałam nadzieję, że mnie pozytywnie zaskoczy.

Po pierwszym przejrzeniu mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać. Już od pierwszych stron moje nastawienie się zmieniło, niestety na gorsze. Ta książka robi coś, czego ja potwornie nie lubię, ale o tym za chwilę. Pierwsze co zaczęło mnie drażnić to "czarownictwo"... nie mogę znieść tego wyrazu. Na pewno też jest to kwestia przyzwyczajenie do zwrotu "czarostwo". Jednak to nieszczęsne "czarownictwo" powoduje że mam ciarki na plecach, wywołuje u mnie jakieś negatywne skojarzenia z pseudoezoteryczną zabawą dla zabawy. Takie jest moje odczucie.


Jedna z ciekawszych rzeczy - medytacje na cztery najważniejsze sabaty

Jednak mimo trudności jakoś się przemogłam no i zabrałam się za dalszą lekturę.

Mam do tej książki bardzo mieszane uczucia, z jednej strony w bardzo przyjemny sposób prowadzi przez pracę z energiami natury, wprowadza do wykorzystania, ziół, roślin, kamieni i kryształów, opisuje bardzo ciekawe medytacje, a z drugiej dzieli magię, wytycza konkretną ścieżkę, w moim odczuciu zamkniętą na wszystko inne, pokazuje to w formie zabawy... i w samej zabawie nie ma nic złego, ale mi brakuje szacunku do energii z którymi pokazuje jak pracować, jest to możliwe że to tylko moje odczucie, jednak jakoś przez całą lekturę mnie to gryzło.


Poza tym osobiście nie lubię podziałów w magii, zabierając się za tą książkę myślałam że będzie to po prostu element... większej całości, magii, natomiast autorka bardzo wyraźnie oddziela "ścieżkę zielonej czarownicy" od wszystkich innych i nie mam tutaj na myśli np. podziału na magię białą i czarną, lub na magię wysoką i niską, a wytycza w niej wyraźne ścieżki - zielona czarownica, kuchenna czarownica i.t.d. można by tu na przykład dopisać też morską czarownicę, leśną, można to ciągnąć w nieskończoność. Jednak dla mnie magia jest zupełnie nie o tym, magia jest o harmonii, o uzupełnianiu się elementów, o tworzeniu całości, a nie o dzieleniu jej na fragmenty. Podziały prowadzą do dysharmonii i zakłóceń.


Ostatnia część książki jest poświęcona różnym przepisom, przyznaję że jeszcze żadnego nie wypróbowałam, ale na pewno na coś się skuszę bo wydają się być dobrze napisane i jak najbardziej poprawne, także jak będę wiedziała co z tego wychodzi to dam znać.


Jeden z przepisów - fragment okładki książki

Przyznam się, że tą recenzję pisało mi się bardzo ciężko i nadal mam mieszane uczucia co do tej książki, ma momenty naprawdę genialne, a były też momenty w których miałam ochotę ją odłożyć i nigdy więcej do niej nie wracać. Ciężko mi niestety określić do kogo książka jest skierowana. Pisana jest dla osób które zaczynają, które "chcą być zielonymi czarownicami". Ja myślę, że jest w porządku dla osób nowych na ścieżce magii, ale absolutnie nie dla całkowicie "zielonych". Mam wrażenie, że ktoś kto nie ma o niczym pojęcia to ta książka mogłaby zrobić krzywdę, jeżeli ta osoba nie zaczęłaby szukać dalej i pogłębiać swoją wiedzę z różnych dziedzin. Także jako uzupełnienie, kolejna cegiełka do większej całości - super, jako jedna z pierwszych, albo pierwsza - odradzałabym. I naprawdę pisze to z wielkim smutkiem, bo miałam nadzieję na... jeżeli nie świetną, no to chociaż dobrą książkę "na początek".



Podsumowując:

Treść 6/10

Wartość merytoryczna 8/10 (mogło być lepiej, ale nie jest źle, ogromny plus za porządną bibliografię, ale zabrakło mi indeksu*)

Język 7/10 (obstawiam, że to wina tłumaczenia)

Szata graficzna 8/10


Akapit dodatkowy "okiem grafika" (z obsesją na punkcie składu tekstu).

Książka złożona, dobrze, nie ma błędów typograficznych właściwie, na moje oko ciut za duża interlinia. Zwiększona interlinia sprawia, że czyta się szybciej, ale za duza sprawia, że można zgubić kolejną linijkę. Tutaj nie jest wyraźnie za duża ale wydaje mi się że ociupinkę mniejsza jeszcze lepiej spełniałaby swoje zadanie. Świetny papier i dobrze dobrany krój pisma. Nie mam do czego się przyczepiać ^^


* Taka dygresja, ktoś kiedyś powiedział mi, że jeżeli książka zawierająca wiedzę, z której masz się czegoś nauczyć nie ma indeksu, to nawet nie ma sensu po nią sięgać.

344 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page